Jak kiedyś wyglądało życie w Perle Łazarza?

O tym jak kiedyś wyglądało życie w Perle Łazarza rozmawiamy z jedną z jej mieszkanek, Panią Małgorzatą Szymańską.
W jakich latach mieszkała Pani w Perle Łazarza?
Małgorzata Szymańska: od urodzenia, czyli od 1969 roku do 2000 roku. Ale córka mieszkała tam do 2006 roku.
Jak mieszkało się Pani w tej kamienicy? W jakim stanie w latach 70. znajdował się budynek?
MS: w idealnym. Wchodziło się do przepięknych klatek schodowych (od ul. Matejki, Niegolewskich i od strony Kościoła Św. Anny) z drewnianymi schodami, których poręcze zakończone były łbami lwów i innych zwierząt; w oknach znajdowały się witraże. Wszystkie mieszkania były naprawdę duże, wysokie na 3,70 cm, sama kuchnia potrafiła mieć 30m2. Każde z nich zdobione było sztukateriami – coś pięknego. Nasze miało 3 pokoje, ale były też takie, które miały 5 czy 6 pokoi. Do tego korytarz, po którym można było jeździć rowerem.
Kiedy ja mieszkałam w „Perle” to były już te czasy, w których rzadko które mieszkanie zajmowała jedna rodzina, w każdym mieszkały po 2-3 rodziny. Każda z nich miała swoją kuchenkę, swoje kontakty, swój dzwonek do drzwi.
A jacy ludzie tam mieszkali? Czy było tam spokojnie?
MS: bardzo spokojnie. Nie było tam żadnych awantur. Wszyscy bardzo dobrze się znaliśmy, jak w rodzinie, każdy sobie pomagał. Dzieci wychowywały się razem. Na podwórku graliśmy w piłkę i bawiliśmy się w berka.
Córka pokazała mi zdjęcia sprzed paru lat – jak je zobaczyłam miałam łzy w oczach…to była taka piękna kamienica…
Kiedy budynek zaczął podupadać?
MS: w momencie, w którym właściciel, Pan Gorzelańczyk, sprzedał tę kamienicę w 2005 roku. W ciągu zaledwie 2 lat budynek popadł w ruinę. Jeszcze gdy żyła mama i ją odwiedzałam, wchodząc do tej kamienicy miałam ciarki widząc, że ten wspaniały budynek tak niszczeje. To jest piękna kamienica z duszą, a takich budynków jest niestety coraz mniej. Nieraz widzę jak odnawiają kamienice na Łazarzu. Bardzo się cieszę, że znalazł się inwestor, który podjął
się rewitalizacji Perły Łazarza.